Od dawna planowaliśmy spędzić noc w lesie , nadarzyła się okazja. Dzień przed świętojańską nocą  przyszedł pan Jacek i zaproponował abyśmy we trzech pojechali w poszukiwaniu kwiatu paproci. Odpowiedz była natychmiastowa  Jedziemy! . Następnego wieczora byliśmy zwarci i gotowi do wyjazdu, siedzieliśmy na podwórku Michała i  odliczaliśmy minuty do godziny  21. Wybiła owa godzina i pan Jacek przyjechał pod samiutką bramę, nie tracąc czasu wsiedliśmy i pojechaliśmy prosto na Lipowiec. Wieś jest położona na malowniczym terenie leży na pograniczu Puszczy Solskiej i Roztocza Środkowego. Kiedy zajechaliśmy na miejsce wyruszyliśmy poznawać ciemna stronę Lipowca. 

Chodziliśmy parę dobrych godzin , z góry było widać oświetlony Biłgoraj i łunę ze Zwierzyńca. Wróciliśmy ze szlaku około 00:30 i pojechaliśmy do obozu i tam czekaliśmy na wschód słońca. W obozie rozpaliliśmy ognisko , piekliśmy kiełbaski i piliśmy ciepłą kawę i herbatę 
O koło godziny 2:00 zaczęło robić się szaro coraz jaśniej i jaśniej o koło godziny 3:00 zgasiliśmy ogień i wyszliśmy na większą górkę by móc podziwiać widoki małych Bieszczad
Za chwilę pokazała się poświata słoneczna i wszystko do koła zmieniło swoją nastawienie.

Już tylko zostało doliczanie do wielkiej premiery słonecznej , patrzyliśmy w stronę słońca jak przysłowiowa sroka w gnat kiedy wreszcie się wyłoni zza pagórka . Wreszcie jest jest nasza długo wyczekiwana „ Mandarynka”.

Z każdą sekundą słońce było coraz wyżej , z każdą sekundą zmieniały się kolory na polach , łąkach i w lasach.

Kiedy słońce już wstało na dobre i rozświetliło cały krajobraz to poczuliśmy się jakbyśmy byli w prawdziwych Bieszczadach  

Widok z Lipowca na Puszcze Solską o godzinie 4:40 

Choć naszym celem nie był kwiat paproci ,znaleźliśmy go w postaci zapierających dech w piersiach widoków ,na koniec oczywiście  zdjęcie naszej mini paczki.

Zdjęcia są autorstwa Michała Lisa i Michała Solaka , kopiowanie bez zgody autorów ZABRONIONE