Od dawna planowaliśmy spędzić noc w lesie , nadarzyła się okazja. Dzień przed świętojańską nocą przyszedł pan Jacek i zaproponował abyśmy we trzech pojechali w poszukiwaniu kwiatu paproci. Odpowiedz była natychmiastowa Jedziemy! . Następnego wieczora byliśmy zwarci i gotowi do wyjazdu, siedzieliśmy na podwórku Michała i odliczaliśmy minuty do godziny 21. Wybiła owa godzina i pan Jacek przyjechał pod samiutką bramę, nie tracąc czasu wsiedliśmy i pojechaliśmy prosto na Lipowiec. Wieś jest położona na malowniczym terenie leży na pograniczu Puszczy Solskiej i Roztocza Środkowego. Kiedy zajechaliśmy na miejsce wyruszyliśmy poznawać ciemna stronę Lipowca.
Już tylko zostało doliczanie do wielkiej premiery słonecznej , patrzyliśmy w stronę słońca jak przysłowiowa sroka w gnat kiedy wreszcie się wyłoni zza pagórka . Wreszcie jest jest nasza długo wyczekiwana „ Mandarynka”.
Kiedy słońce już wstało na dobre i rozświetliło cały krajobraz to poczuliśmy się jakbyśmy byli w prawdziwych Bieszczadach
Choć naszym celem nie był kwiat paproci ,znaleźliśmy go w postaci zapierających dech w piersiach widoków ,na koniec oczywiście zdjęcie naszej mini paczki.
Zdjęcia są autorstwa Michała Lisa i Michała Solaka , kopiowanie bez zgody autorów ZABRONIONE